Nasza internetowa
znajomość powoli się rozwijała. Pisaliśmy do siebie wiadomości raz dłuższe, raz
krótsze; raz rzadziej, raz częściej. Z czasem – niemal codziennie, choć oboje
mieliśmy swoje sprawy zawodowe i życie osobiste. Dbaliśmy o sensowny i
treściwy przekaz, więc z przesłanych maili naprawdę mogliśmy dowiedzieć się
czegoś o sobie nawzajem. Odpowiadało mi, iż przykładamy się do pisania wiadomości. Nie bawiliśmy się w wymianę zdawkowych informacji. Także dlatego,
że zażyczyłam sobie, by maile miały więcej niż 10 linijek:) Mój ówczesny
odbiorca, a obecny Narzeczony, wziął to sobie do serca, a przy tym posługiwał
się ładną polszczyzną i wszystko wskazywało na to, że ma poczucie humoru. Mailując
ze sobą, mieliśmy świadomość, że tyle wiemy o sobie nawzajem, ile sami ujawnimy.
Nie pisaliśmy nieprawdy, ale z mniejszą czy większą premedytacją prezentowaliśmy
się sobie od tej pociągającej i bardziej interesującej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz