Musiałam trochę na nią
poczekać, ale po 3 latach stwierdzam, że było warto. Wiadomość, jak
przystało na początek obiecującej znajomości, była mało konkretna, ale przemyślana i
długa. Ucieszyłam się, że moja wiadomość spotkała się z odpowiedzią. Wcześniej
nie przykładałam większej wagi do maili wysyłanych do zapisanych na portalu mężczyzn.
Dotąd były to luźne pogawędki dotyczące trudnej sytuacji na rynku pracy,
pielgrzymek autokarowych oraz… gotowania (tak, tak! pewien pan pochwalił się
takim umiejętnościami na swoim profilu). Skoro jednak moje zaangażowanie w
zainicjowanie tej znajomości było większe, to wzrosły również oczekiwania co do
jej dalszych losów. To nie mogło być niezobowiązujące klikanie w klawiaturę i
pisanie co kilka dni nic nie wnoszących maili do facetów, o których wiedziałam,
że nie chciałabym z nimi być. Taka wymiana wiadomości trwała w najlepszym
wypadku 2-3 tygodnie i po tym czasie kończyła się z mojej lub nie mojej winy.
Teraz miało być inaczej.
Witam! :-)
OdpowiedzUsuńAch, to budowanie napięcia! :-) Ciekawe co dalej będzie?
Choć ja chyba finał znam, bo widziałem zdjęcia na tym portalu, ale fajnie poczytać jak to wyglądało od wewnątrz :-)
No i gratuluję tej pierwszej wiadomości, bo to od niej się zawsze wszystko zaczyna. Choć i najczęściej na niej się kończy:-( Jednak lata doświadczeń czynią ... odpornym na takie sytuacje.
To czekam co będzie dalej :-) Super pomysł z tym blogiem :-)
Pozdrawiam i życzę pomyślności!
Damian