środa, 4 marca 2015

Uczucia w sieci




Nasza wirtualna znajomość budziła w nas szczere emocje. Począwszy od nerwowego oczekiwania na kolejnego maila; przykrości, gdy się nie pojawiał i niepokoju, co było tego przyczyną. Poprzez przyjemną w odczuwaniu radość, gdy On w końcu napisał. Aż po lekką irytację spowodowaną mniej zgrabnym sformułowaniem albo rozczarowanie, iż mail nie jest taki, jakbym chciała. Do tego dochodziły stany wywołane otrzymanymi wiadomościami – podekscytowanie, rozmarzenie oraz przyjemne rozkojarzenie. Moje reakcje czasem samą mnie dziwiły i skłaniały do zweryfikowania poglądu o dystansie do internetowej znajomości. Przecież ja tylko pisałam sympatyczne i niezobowiązujące maile do człowieka, którego na oczy nie widziałam. Mieszkającego w mieście, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Pracującego w branży, na której się nie znam. Prawie nic o człowieku nie wiem, a tu nagle tyle emocji, stanów, niepokojów… Było to dziwne. I trochę męczące, ale w sumie przyjemne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz